Dlaczego ja?

OD PONAD TRZYDZIESTU LAT POMAGAM LUDZIOM UZALEŻNIONYM ORAZ ICH BLISKIM

 

POKONAĆ SŁABOŚĆ – TO WYGRAĆ WOLNOŚĆ

Narkotyki zabrały pięć lat mojej młodości. „Trudny okres dorastania”, to bardzo subtelne określenie tamtego czasu. Sięgnąłem życiowego dna. Widziałem wiele zła i często przyczyniałem się do życiowych tragedii wielu ludzi. Szczęśliwym splotem wydarzeń – i ostatnim rzutem na taśmę – udało mi się przerwać ten koszmar. Uciekając przed wymiarem sprawiedliwości ,musiałem poddać się procesowi leczenia i resocjalizacji. W konsekwencji trafiłem do ośrodka leczenia uzależnień. Chociaż było to dawno temu (1984 rok), to bardzo żywo pamiętam owe czasy. Pamiętam tę koszmarną codzienność, ciągłe poszukiwanie „kolejnej działki”, życie w amoku uzależnienia i totalną bezradność w zderzeniu z nałogiem.

rozwiń...

Brązowa śmierć

Wtedy dominował „Kompot”, czyli polska heroina. Prymitywnymi sposobami, w często urągających warunkach, była produkowana „brązowa śmierć”. Szalenie niebezpieczny ,bardzo uzależniający i zbierający śmiertelne żniwo narkotyk.

Bardziej szczegółowo o tamtych czasach i o pokonaniu nałogu piszę w książce ,która – mam nadzieję – ukaże się jeszcze w 2016 roku.
Po opuszczeniu ośrodka planowałem ,że już nigdy i w żadnej formie nie będę miał nic wspólnego z problematyką uzależnień. Chciałem zupełnie odciąć się od tematu. Byłem skupiony na budowaniu własnego, nowego życia.

Jestem żywym dowodem na to, że każdy nałóg można pokonać.

W ciągu ostatnich trzydziestu lat zbudowałem szczęśliwą rodzinę – żona ,syn, córka, dom i posadzone drzewo. Zbudowałem również swoją osobowość opartą na fundamencie mocnego kręgosłupa moralnego oraz na dogmatach życiowych ,które poznałem pokonując wiązy uzależnienia. Obecnie mogę powiedzieć: Jestem żywym dowodem na to, że każdy nałóg można pokonać. Od 32 lat żyję w pełnej trzeźwości, nie biorę ,nie piję i nie palę. W ogóle nie przeszkadza mi to w życiu pełną parą i w zawodowej oraz prywatnej aktywności.

Przyczyny sięgania po środki odurzające są takie same, jak kiedyś.

Obiecałem sobie kiedyś totalne odcięcie od tematu uzależnień, ale regularnie zwracają się do mnie osoby z problemami alkoholowymi czy uzależnieni od narkotyków. Na bieżąco i w miarę możliwości pomagam tym ludziom i ich bliskim. Nie sposób nie zauważyć – mnie jako osobie z przeszłością – wszechobecnej i coraz bardziej rozwijającej się skali narkomanii i nadużywania alkoholu. Chociaż na przestrzeni lat zmieniła się skala różnorodności i dostępności narkotyków ,to przyczyny sięgania po środki odurzające są takie same, jak kiedyś. Mechanizmy działania nałogu również są niezmienne.

W moich czasach z góry było wiadomo kto jest narkomanem, a kto nie.

Dziś narkotyki na stałe weszły do wielu obszarów i grup społecznych. Zdarza się ,że po narkotyki sięgają nie tylko kilkunastoletnie dzieci, ale również ludzie na tzw. pozycjach czy z „dobrych domów”. Problem, który często jest bardzo wstydliwy, skrzętnie chowa się za woalką pozornego szczęścia. Coraz częściej wychodzi jednak na światło dzienne w postaci tragedii rodzinnych i społecznych dramatów.

Na rynku pojawia się coraz więcej specyfików mających wpływ na odmienne stany świadomości. Narkotyki różnych smaków i odcieni, dopalacze, społeczne przyzwolenie połączone z obojętnością, stwarzają idealne wręcz środowisko dla rozwoju uzależnień.

Pomagam ludziom pokonywać ich słabości przede wszystkim dzięki swojej postawie, doświadczeniu i filozofii życiowej. Odnajduję w tym ogromną radość i spełnienie. To coś w rodzaju długu wdzięczności, który z przyjemnością spłacam tym bardziej ,że zapotrzebowanie jest ogromne.

 

POMAGAĆ TAK, JAK KIEDYŚ MI KTOŚ POMÓGŁ.

Z POTRZEBY SERCA I Z MIŁOŚCI DO LUDZI.

Każda kolejna „działka” narkotyku to podcinanie coraz cieńszej nici, która łączy nas z rzeczywistością.

Swoją działalność postrzegam również jako sposób na upamiętnienie moich przyjaciół z tamtych czasów, którzy odeszli zbyt wcześnie, płacąc najwyższą cenę. Fantastyczni młodzi ludzie. Pełni pomysłów, zdolni, wrażliwi, wyjątkowo utalentowani. Kochający życie i jednocześnie bezradni w walce z nałogiem. Często przechadzam się po centrum Radomia i jak żywo pamiętam chwile, które wspólnie spędzaliśmy śmiejąc się, bawiąc czy snując plany na fantastyczną przyszłość.

Jestem pewien, że gdyby tylko mieli możliwość, powiedzieliby dziś całemu światu o tym, że „ narkotyki są bez sensu”, że nadużywanie alkoholu to droga donikąd, że jakiekolwiek uzależnienie to pozorne szczęście i sztuczna radość. Prawdziwe życie nie potrzebuje doppingu, polepszaczy czy substytutów, że każda kolejna „działka” to podcinanie coraz cieńszej nici, która łączy nas z rzeczywistością.

Właśnie dlatego postanowiłem, że resztę życia poświęcę również osobom uzależnionym. Ludziom, którzy zbłądzili, ale starają się pokonywać swoje słabości. Osobom stojącym na zakręcie lub rozdrożu trudnych, życiowych decyzji. Pomagać każdemu, kto jest gotów walczyć o własne szczęście ,bez względu na obecną sytuację. Każdemu, z kim wspólnie zbudujemy lepszy świat.

…I NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ, PONIEWAŻ TO, CO NAJLEPSZE DOPIERO PRZED NAMI !

Mirosław Ziętkowski

NAPISZ DO MNIE!

NA WSZYSTKIE LISTY ODPOWIADAM OSOBIŚCIE, WIĘC PROSZĘ O CIERPLIWOŚĆ ORAZ  ZROZUMIENIE.

Imię i nazwisko (wymagane)

Adres email (wymagane)

Temat

Treść wiadomości

Brak możliwości komentowania.